Praca jako freelancer - warta świeczki ?

Praca jako freelancer – warta świeczki?

img_0140

Jeżeli pracujecie jako freelancerzy to dobrze wiecie jak to jest „być na swoim”. I nie chodzi mi tu o posiadanie swojej działalności gospodarczej, choć ta w dalszym etapie kariery oznacza wiele więcej plusów niż minusów. Chodzi mi prace na własny rachunek. Ten w banku oraz ten mentalny. Dziś wiele osób porywa się na pracę w roli freelancera. Chcą rzucić swój dotychczasowy tryb pracy od 8 do 16, wierząc ślepo w możliwości późnego wstawania i nieregulowanych dni wolnych. I tu właśnie tkwi problem. Większość ludzi pracujących na przysłowiowy etat tak właśnie traktuję freelancerów. Rzeczywistość jest zgoła inna. Oczywiście zalety są wszystkim bardzo dobrze znane, ale jak to często bywa z wadami – albo się o nich nie mówi albo uważa ze są nieistotne.

A jak to zwykle bywa, zawsze wydaje nam się lepsze to czego nie znamy.

W skrócie: nie znam freelancera który nie zarywa nocy i nie pracuje często od 7 rano do 22 wieczorem. Owszem, znam osoby które pracują sobie jak chcą, ale te osoby nie są w stanie utrzymać się finansowo z pracy wolnego strzelca. Nimi nie zawracajmy sobie nawet głowy. Chce zwrócić uwagę na temat rutyny w pracy freelancera. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego wszystkie rytuały które wykonujemy w stałej pracy są takie ważne? Pierwsza godzina – lekki czas na kawkę i pogaduchy. Praca. Lunch. Spotkanie. Praca. Poprawki i Przygotowanie do następnego dnia. I do domu. Oczywiście, cholernie tu generalizuje. Ale wiecie o co mi chodzi. Te codzienne czynności podświadomie nadają rytm naszemu dniu. Wiemy, że po lunchu czeka nas praca. Czujemy, że poranną kawę trzeba w końcu wypić.

Freelancer który ucieka od swojej rutyny jest człowiekiem nieodpowiedzialnym.

Bardzo łatwo można wprowadzić się w stan „zawieszenia”. Przykład? Mamy robotę do zrobienia. Ale nie na dziś, nawet nie na jutro. Powiedzmy na za tydzień. Obliczyliśmy sobie ze zajmie nam 2 dni pracy.. Wiec? Wstajemy. Z ciężkimi oczyma sprawdzamy powiadomienia na smartfonie. Obracamy się na drugi bok. Pora wstać. Śniadanie. Kawa. A przy kawie – może YouTube albo nasze ulubione RSS-y. Mijają godziny. 3 godziny. Dopada nas głód. Drugie śniadanko? Jasne, przy okazji zrobię kawę. Po powrocie sprawdzam po raz 30 maila. Odpisuje na jednego. Z wielkim wysiłkiem. Cholera już 15. Ale mi dzień uciekł! Za dwie godziny jestem umówiony na zakupy. Czy w dwie godziny mogę zrobić coś dotyczącego nowego projektu?.. Pytanie retoryczne. Kończy się na YouTube i statystykach strony www. Jak zwykle spóźniony wybiegam z domu i ledwo co wbiegam w zatłoczony autobus. Dalsza cześć dnia Wam odpuszczę. Czujemy się wypaleni i dramatycznie zmęczeni.

Czy jest coś co Was dotyczy w powyższym tekście? Ten stan „zawieszenia” ( celowo nie używam tu słowa prokrastynacja) dotyczy OLBRZYMIEJ większości freelancerów.

Słowo klucz: Rutyna.

Zastanówcie się co możecie zaplanować by robić to codziennie. Ustalcie własny harmonogram. Pamiętajcie, to musi wyjść od Was! Czytanie kolejnego motywującego tekstu jest czasem straconym jeżeli sami nie zobaczycie problemu u siebie.

W kolejnym wpisie podzielę się z Wami swoimi sposobami na ujarzmienie rutyny freelancera. Do przeczytania!

p19g6pelk01733urg1pv01pll125k3

Poznaj Motion Pikczer
www.motionpikczer.com

Uwielbiam czarną kawę i minimalizm. Użytkowy design Dieter'a Rams'a i seriale Apple TV. Jak wpadnę w "rabbit hole" to zgłebiam temat do końca świata i jeden dzień dłużej. Z chęcią opowiem tu o wszystkim po trochu.

0 komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.