Jak wygrać z czasem?

Sposób na deadline

Jak wygrać z czasem? Sposób na krótki deadline.

deadline_minuta10

Krótkie deadliny w pracy freelancera zdarzają się o wiele częściej niż pieczołowicie zaplanowane zlecenia. Praca w stresie, jeśli oczywiście umiemy to odpowiednio wykorzystać i używać odpowiednich narzędzi, często daje lepsze rezultaty. Jesteśmy zmuszeni działać pod presją czasu i dostępnych w danej chwili możliwości. Musimy o wiele mocniej wytężać nasze szare komórki odpowiedzialne za kreatywność, robiąc często coś z niczego. Klient często godzi się również na wyższe koszty, czyli na tym polu również wygrywamy.

Czyli warto, czy nie?

Oczywiście, że tak! W bardzo krótkim czasie możemy zdobyć na prawdę wiele cennych doświadczeń. Inną kwestią jest wybieranie zleceń i asertywność. Wątek wyboru odpowiednich dla nas zleceń poruszę w innym wpisie.

Czym różnią się amatorzy od zawodowców? Ci drudzy mają zawsze plan B, C i kolejne jeśli wymaga tego sytuacja.

Załóżmy, że wiemy co chcemy zrobić i mamy ustalony bardzo krótki termin. Weźmy teraz głęboki oddech. Chce Wam pokazać cztery sposoby, które pozwolą Wam oszczędzić masę czasu oraz imię w oczach klienta gdyby coś poszło nie tak. Co może pójść nie tak? Wszystko – na prawdę. Czym różnią się amatorzy od zawodowców? Ci drudzy mają zawsze plan B, C i kolejne jeśli wymaga tego sytuacja. Plan B i C mają zawsze.

W jak workflow.

Idealnie gdybyśmy mieli wcześniej opracowany workflow na potrzeby krótkich deadlinów. Co gdy go nie mamy? Zróbcie to teraz. Nigdy nie wiadomo, kiedy dostaniecie takie zlecenie. Przecież to właśnie ich specyfika. Szybko się pojawiają i jeszcze szybciej się kończą. W jaki sposób przygotować sobie dobry, działający workflow? W skrócie, bo nie tego dotyczy ten wpis, rozpiszcie sobie wszystkie czynności jakie wykonujecie obrabiając zdjęcia, montując film. Zróbcie to naprawdę sumiennie. Inaczej nic z tego nie wyjdzie. Sporo tego wyszło? To dobrze, odrobiliście dobrze pracę domową.

Przykład z życia fotografa:
Zgrywasz zdjęcia, robisz selekcję, wywołujesz wybrane RAWy, zmniejszasz zdjęcia do wysłania klientowi.

Co dalej? Redukcja, redukcja, redukcja. Na początku postawiaj te rzeczy w odpowiednim ciągu. Zastanów się gdzie tak na prawdę powinien być początek, a gdzie koniec. Wyrzuć zbędne czynności. Pogrupuj wszystkie zadania które robisz w jednym programie. Zrób je wszystkie od razu. Jeśli robisz selekcję – nie wybieraj na początku super zdjęć i nie obrabiaj każdego już od razu. I tak po chwili wrócisz do selekcji by zobaczyć, czy coś Ci nie umknęło lub nie zostało jeszcze jedno zdjęcie warte uwagi. Robisz w ten sposób swoją pracę DWA razy… a zarabiasz RAZ. O przygotowaniu profesjonalnego workflow pojawi się również osobny wpis :).

P jak porządek.

Sprawa bardzo często zaniedbywana i bardzo rzadko poruszana. Czy wiecie, że poświecenie 5 minut na powrzucanie wszystkich plików w odpowiednie foldery – to 3-5 minut pracy? Na prawdę, nie zajmie Wam to dłużej. Na początku wystarczą takie foldery. Przykład z życia filmowca:

zrzut-ekranu-2014-02-27-o-10-45-19-2

Główny (nazwa zlecenia – proponuję nazwę klienta). Następnie foldery w które wrzucamy odpowiednie pliki. I koniecznie folder RENDER w którym zapisujemy nasze filmy. Znacie to uczucie, gdy na dysku znajdują się pliki: final_render.mov, finalnie1.mov, projekt_final_koniec.mov?

Jeśli nie macie nawyku nazywać odpowiednio plików podczas zapisywania (jakże to przyśpiesza później pracę!) to przynajmniej ograniczycie poszukiwania do jednego folderu „RENDER” w odpowiednim katalogu z klientem. Ile Wam zajęło to czasu? Mi dokładnie 1,5 minuty a nie specjalnie się śpieszyłem. Dlaczego to aż takie ważne? Mówicie – Przecież i tak wszystko wymiesza mi się w programie do montażu. Nic Wam się nie wymiesza. Wszystkie współczesne programy do montażu importują foldery i tworzą automatycznie swoje w bibliotece.

Jaka jest różnica między zrobieniem porządku z plikami w systemie a programie do montażu? Sprawdzcie sami, stopery w dłoń. Będziecie w szoku.

Czego unikniemy przy utrzymaniu porządku? Przykład. Często otrzymujemy materiały o klienta drogą mailową. Dźwięki, grafiki, czcionki itd. Wszystko domyślnie ląduje w folderze pobrane. Jeżeli czytasz ten tekst prawdopodobnie masz tam wszystko! Panuje tam zazwyczaj totalny chaos. To nic złego, bo do tego został taki folder stworzony. Tylko jeśli z niego importujecie pliki do projektu – już jesteście w tarapatach. Jeśli zapisujecie wszystko na biurku (Mac) albo pulpicie (Windows) – no comment. Odpalcie w trakcie deadlinowej gorączki program do sprzątania systemu np CCleaner albo CleanMyMac…

Gdzie się podziały Wasze pliki w projekcie? Co stało się z 2 godzinną synchronizacją dźwieków lub animacją, która kompletnie się posypała przez brak czcionki? Ok. Jesteśmy w przysłowiowej dupie.

K jak kopia.

time_machine_kopia_zapasowa_mac

Ludzie ponoć dzielą się na dwa rodzaje. Tych którzy robią kopie zapasowe i na tych którzy zaczną to robić. Tu wiele nie trzeba pisać. Często mówicie – dlaczego akurat teraz miałoby się coś zepsuć? Zapytajcie się sami – na głos. Na Maca polecam genialny program wbudowany w system – Time Machine. Na Windows – tu musicie poszukać jakiejś płatnej sprawdzonej aplikacji, bo narzędzie wbudowane w system jest żałosne. Jeśli znacie coś wartego polecenia – piszcie w komentarzach.

Czy zwykły dysk usb (może być nawet 2.0) 2tb Waszym zdaniem jest drogi? Wolicie, żeby w najlepszym wypadku zlecenie za parę – paręnaście stówek, czy tysięcy przeleciało Wam koło nosa? Czy moment w którym komputer pracuje na pełnych obrotach i używacie na nim kilku wymagających programów jednocześnie – nie jest idealny by odmówić posłuszeństwa.

S jak save.

Nie ma tu co pisać. Wyróbcie sobie nawyk. Nic Was to nie kosztuje. Cmd+C (Mac). Ctrl + C (Windows). I tak w kółko. Nawet jeśli macie włączony autosave.

Czas – start!

W swoich prywatnych projektach również proponuje Wam stawiać bardzo rygorystyczne terminy. Zamiast planować coś na przyszły tydzień, przesuwać inne obowiązki – zróbcie to do końca tygodnia. Owszem, nie będzie to wyzwanie jeśli mamy dziś poniedziałek. Gdy ślęczymy wieczorem przed monitorem i zbliża się sobota to deadline na koniec niedzieli – brzmi realnie i bardzo motywująco! Po skończeniu pracy, zastanówcie się chwilę nad ukończonym dziełem. Nieważne czy jest to 10 zmontowanych spotów reklamowych, czy 5 fotografii.

Przed narzuceniem sobie deadlinu, mieliście ukończyć zlecenie dopiero za 3 dni. Czy nie lepiej te dni spędzić w inny sposób niż wcześniej planowaliście? Zająć się kolejnym zleceniem lub zrobić sobie zasłużony odpoczynek a nie oszukiwać samego siebie, że jest się ciągle zajętym i zapracowanym?

Jeśli macie jakieś pytania, sugestie – piszcie w komentarzach! :)

p19g6pelk01733urg1pv01pll125k3

Poznaj Motion Pikczer
www.motionpikczer.com

Uwielbiam czarną kawę i minimalizm. Użytkowy design Dieter'a Rams'a i seriale Apple TV. Jak wpadnę w "rabbit hole" to zgłebiam temat do końca świata i jeden dzień dłużej. Z chęcią opowiem tu o wszystkim po trochu.

1 komentarz

  1. Adrian 7 lat temu

    s jak save – jeśli chodzi o skróty chyba chodzi Wam o ctrl+s i cmd+s ?

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.